Noni Forum Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy    Kup Noni   Rejestracja     Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 


Poprzedni temat «» Następny temat
Leczenie raka skóry
Autor Wiadomość
admin
Administrator

Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 913
Wysłany: 2008-09-05, 15:36   Leczenie raka skóry

Pracowałem przez 30 lat jako monter systemów nawadniania pól w gorącym słońcu Florydy. Jestem blondynem i mam jasną skórę, więc w tych warunkach istniało dla mnie duże ryzyko raka skóry. Cztery lata temu zauważałem kilka zmian w niektórych miejscach mojej skroni, więc poszedłem do dermatologa przy Uniwersytecie Południowej Florydy by zrobił biopsje.

Wyniki wykazały podstawowe komórki rakowe. Dermatolog "zamrażał" rejony komórek rakowych i znajdował inne obszary , które nazwał "przedrakowe" i także je zamrażał.
W styczniu 1999 poznałem sok noni z Tahiti. Gdy zacząłem go pić dowiedziałem się, że może być także używany miejscowo z bardzo dobrymi rezultatami , więc zacząłem stosować go bezpośrednio na mojego raka skóry.

Odkąd zacząłem pić sok noni, dermatolog nie znajdował już jakichkolwiek przedrakowych komórek w tych miejscach, w których istniało największe ryzyko z powodu ciągłego wystawiania do słońca!
Jednak, podczas mojej ostatniej wizyty, zaglądnął do mojego ucha i zauważał , że głęboko w uchu miałem guz.

Umówił mnie natychmiast ze specjalistą , który metodą MOHS, chirurgicznie usuwa podstawowe komórki rakowe. Ponieważ pracuję 40 godzin tygodniowo, więc nie mogłem wziąć wolnego by poddać się operacji i ciągle odkładałem termin na później.

Po pewnym czasie zauważałem , że moje ucho krwawiło, zaniepokoiłem się i natychmiast wpisałem na listę do operacji.
Metoda MOHS polega na usuwaniu skóry warstwami i jednoczesną analizą w celu uzyskania pewności że wszystkie rakowe komórki zostały usunięte. Wystarczyły dwa cięcia by usunąć to co pozostało z raka w moim uchu. Wracałem co 2 tygodnie na zmianę opatrunku. Każdorazowo gdy zmieniałem opatrunek, dodawałem do opatrunku kilka kropel soku noni i nakładałem to na ranę i to przynosiło mi ulgę.

Doktor jednak nie wiedział nic na temat soku noni, obawiał się więc że to przeszkadza w gojeniu się i odradził mi stosowanie soku na ranę. Posłuchałem go.
Podczas następnej wizyty stwierdził, że skóra goiła się źle, więc musi zrobić przeszczep skóry. Kiedy wróciłem do niego znów po tygodniu, skóra pod przeszczepem nadal goiła się źle, więc usuwał szwy, przeszczep i następne warstwy skóry.

Tym razem powiedział mi abym używał soku noni! W czasie następnej wizyty doktor stwierdził z zaskoczeniem że rana goi się bardzo dobrze i zaplanował kolejna wizytę dopiero za kilka tygodni.
W międzyczasie przeczytałem że sok noni jest szybko absorbowany przez skórę i ciągnięty do miejsca które najbardziej go potrzebuje, więc zamiast nakładania soku noni bezpośrednio w moje ucho, teraz eksperymentuję w ten sposób, że nalewam go na bawełniany wacik i przywiązuję tasiemką na zewnątrz ucha obok zoperowanego miejsca.

Jak dotąd to wspaniale działa! Oczekuję mojego następnego badania. Wiem że doktor będzie jeszcze bardziej zaskoczony!

--Dave O., USA 2 wrzesień 2002
 
     
admin
Administrator

Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 913
Wysłany: 2008-09-05, 15:36   

U mojego męża zdiagnozowano raka płuc , który rozciągał się aż do wątroby. Zaczął branie noni zaraz po diagnozie na początku lipca. Jest wiele osób które modlą się o niego. Miał jedną chemoterapię 16 lipca 2003. Później był u lekarza 4 sierpnia 2003.

Doktor był zaskoczony ponieważ jest tlen w części płuca tam gdzie jest guz. Pytałam doktora o guz w jego węźle chłonnym. Szukał, szukał, ale nie mógł znaleźć. Powiedział nam żeby kontynuować to co robimy. Nie mamy jeszcze sprawozdania z wynikiem ostatnich badań , ale powiadomimy Was tutaj.

--Bonnie M., USA 6 sierpnia 2003
 
     
admin
Administrator

Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 913
Wysłany: 2008-09-05, 15:36   

W lutym 1995 w czasie kontroli bieżącej po prześwietleniu klatki piersiowej wykryto , że mam guza w prawym płucu. Następnych kilka testów i prześwietleń wykazało że mam raka. Był nie operacyjny, ponieważ rozciągał się aż do węzłów chłonnych. Rak był bardzo poważny z bardzo małą szansą przeżycia. Był to drobnokomórkowy rak płuc.

Poczułam się tak, jakby wydano na mnie wyrok śmierci. Onkolog powiedział mi że mam 2 do 5% szansy przeżycia, odpowiedziałam mu że potrzebuję wykorzystać tylko 1%. Miałam kłopot co do podjęcia decyzji czy wybrać promieniowanie i chemoterapię czy leczenie holistyczne.

Zdecydowałam się robić jedno i drugie. Zasugerowano mi, że mam wykonać dwadzieścia promieniowań mojego mózgu. Było to profilaktyką aby nie było przerzutów raka do mózgu. Rak drobnokomórkowy jeżeli robił przerzuty, miał tendencję iść do mózgu albo wątroby. Mózg nie może być leczony chemoterapią więc radiacja była jedynym sposobem.
W 1997r miałam atak serca i zabrano mnie do London w Ontario. Tutaj, podczas analizy mojego zdjęcia rtg naczyń, pokazano mi tętniaka na aorcie poniżej pępka. Bardzo się bałam.

W 1998 mój bardzo dobry przyjaciel poinformował mnie o noni. Na niego sok zadziałał z cudownym wynikiem. Po spróbowaniu noni zauważyłam , że powiększyłam energię i że poczułam się lepiej. Joe miał raka okrężnicy i po operacji zdecydował się by nie mieć radiacji ani chemoterapii i leczył się tylko noni.

Kilka miesięcy temu skierowano mnie do specjalisty naczyniowego by zbadać mojego tętniaka. Ten doktor powiedział mi że nigdy nie słyszał o kimś kto przeżył więcej niż pięć lat mając drobnokomórkowego rakia płuca. Z głębi serca powiedziałam mu że daję wiarę w działanie noni.

On nigdy nie słyszał o noni, jednak był zainteresowany posłuchaniem czegoś, co pomogło chorej na drobnokomórkowego raka utrzymać się przy życiu przez siedem lat. Zostawiłam mu kilka książek na temat działania noni. Gdy wychodziłam z jego gabinetu powiedział, "Prawdopodobnie to noni jest przyczyną tego że tętniak nie zmienił się.”

Ja dzięki Bogu, noni, mojemu mężowi, mojej rodzinie i przyjaciołom mogłam obchodzić w zeszłym miesiącu ósmą rocznicę uwolnienia od raka. Wszystko zaczęło się od rutynowej kontroli lekarskiej . Nie czułam się chorą, czy mającą jakieś problemy. To szokuje co może zdarzać się w naszych ciałach a czego nie jesteśmy świadomi. Moja teoria: "Uncja noni zadziała lepiej niż kilogram kuracji”

PS: Ostatnio byłam na kontroli w Klinice Onkologicznej. Onkolog powiedział, że jeżeli miałby nowego pacjenta dzisiaj z moją ówczesną diagnozą, przygotowywałby od razu salę pooperacyjną. Powiedział że chce mnie zobaczyć ponownie za rok. Nazwał mnie "Panią Cudu".

--Shirley G., Kanada 30 marca 2003
 
     
admin
Administrator

Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 913
Wysłany: 2008-09-05, 15:36   

Jeden z naszych znajomych z innej miejscowości zadzwonił do nas około dwa miesiące po rozpoczęciu picia soku noni. Przeszedł chemioterapię i był podniecony informując nas , że jeden z guzów raka w jego płucu zmniejszył się. Czuje się nieco lepiej i wierzy że to z powodu picia soku noni.

--Diane B., Kanada 30 stycznia 2000
 
     
admin
Administrator

Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 913
Wysłany: 2008-09-05, 15:36   

Latem 1999 mój brat był na wycieczce w Szwajcarii. Tam poczuł po raz pierwszy bóle w klatce piersiowej i zadyszkę. Jego doktor skierował go do Asklepiose Clinic w Gauting. Rozpoznano u niego zapalenie opłucnej (rak płuca) i około 4,5 litra wody usunięto z jego płuc. Brat był w bardzo złym stanie.

Chemioterapia nie była prowadzona ponieważ na ten typ raka jest nieefektywny w 95%. Brat pozostawał w klinice, był leczony przez onkologów w Augsburgu.
W styczniu 2000 odwiedziłem ośrodek, który oferował porady na uzupełnienie diety. Oni polecali komórkowe pożywienie, aminokwasy, witaminy a także sok noni.

Dwa lata wcześniej miałem operację by-passa i jeszcze nie czułem się całkiem dobrze. Po piciu soku i witamin, poczułem się w krótkim czasie znacznie lepiej. W lutym poleciłem sok noni mojemu bratu. Zaczął lepiej spać i ucisk guza znacznie się zmniejszył. Onkolodzy po wynikach badania krwi potwierdzali polepszanie się jego stanu.
W kwietniu był ponownie diagnozowany. Wówczas od początku maja zaczął pić sześć kieliszków soku noni dziennie. Litr soku wystarczał mu wtedy na tydzień.

Nieco później przytył pięć kilogramów i jego system immunologiczny ustabilizował się, guz kurczył się a nie rozrastał. Brat czuł się o tyle lepiej, że mógł spędzić tydzień nad Morzem Północnym w lipcu i cztery dni w Graubünden w sierpniu. Dzisiaj (17 sierpnia 2000) miał badania, które wskazały, że wszystko się ustabilizowało i polepszyło. To kompletne zaskoczenie dla lekarzy. Bardzo dziękuję ośrodkowi porad , także w imieniu mojego brata Hermana, że mamy ten produkt.

--Johann J. D., Niemcy 17 sierpnia 2000
 
     
admin
Administrator

Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 913
Wysłany: 2008-09-05, 15:36   

Piję sok noni z wielu powodów. Wielką korzyścią dla mnie jest sposób w jaki sok pomaga mi w leczeniu raka skóry. Przez wiele lat odwiedzałem mojego dermatologa co kwartał by usuwał mi podstawowe komórki rakowe płynnym azotem, silnym skórnym kremem (tylko zimą), lub chirurgicznie. Od chwili w której zacząłem pić sok noni, nie potrzebuję jakiejkolwiek operacji a jeżeli pokazuje się nowe miejsce, stosuję sok bezpośrednio na skórę która po kilku zastosowaniach wraca do normalnego stanu. Mój dermatolog jest pod wielkim wrażeniem !

--Archie W., CAN 21 kwietnia 2001
 
     
admin
Administrator

Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 913
Wysłany: 2008-09-05, 15:37   

W listopadzie 1998, zadzwonił telefon od mojej znajomej z USA. Porozmawialiśmy i w efekcie zamówiłem sok noni przez telefon. Otrzymałem skrzynkę (4 litrowe butelki) butelki. Piłem jedną pełną łyżkę stołową (od zupy) przed posiłkami. Na początku nie bardzo wierzyłem że może mi pomóc ale przecież jest to sok owocowy z Tahiti więc cóż mi szkodziło pić. Oto jaką różnicę sprawił sok w moim organizmie i moim stylu życia. W pierwszy tygodniu poczułem rozluźnienie w moich stawach i żadnego bólu pleców kiedy prowadzę moją taksówkę .

Ustało także kłucie - jak szpilkami - w prawej stopie każdego ranka. Rany spowodowane przez raka skóry goiły się szybko. Zadzwoniłem do mojej sponsorki i spytałem "Co jest w tym soku że tak dobrze działa?” Ona śmiała się i odpowiedziała , "Kontynuuj nadal picie soku ze szklanką wody." Tak robiłem. Wróciły mi siły, czuję się i wyglądam dziesięć lat młodziej. Dziękuję za ten produkt.

--Geoff C., AUS 20 Jul 2003
 
     
admin
Administrator

Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 913
Wysłany: 2008-09-05, 15:37   

Przyjaciel zaproponował mi sok noni kiedy otrzymałam pozytywny wynik biopsji na raka skóry na moim nosie. Rak jednak zupełnie minął zanim przyszedł czas zabiegu chirurgicznego.

--Maria M., USA 30 czerwca 2000
 
     
admin
Administrator

Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 913
Wysłany: 2008-09-05, 15:37   

Moja pasierbica Margie ma 41 lat i całe życie miewała różne dolegliwości. Z powodu chronicznych problemów z tarczycą do czasu jak miała 20 lat, miała dużą nadwagę. Ostatecznie rozwinęła się u niej dorosła postać cukrzycy, depresja, zespół przewlekłego zmęczenia, poważne codzienne bóle głowy, ból włókien mięśniowych, i wieloraka wrażliwość na chemię. Największym jej problemem była gorączka przez wiele lat jako następstwo kompletnego wycięcia macicy (histerektomii)! Te problemy uniemożliwiały jej podjęcie pracy nawet na część etatu, więc nigdy nie mogła mieć właściwej opieki medycznej.
W maju 1998r Margie przyznano rentę więc mogła rozpocząć badania. W tamtym czasie zaczęła drastycznie tracić wagę i była tak chora i słaba że nie mogła chodzić ani nawet wstawać z tapczanu bez pomocy. Zawieźliśmy ją do doktora który był pewien że ona ma raka i zapisał ją na wizytę u onkologa przy Albuquerque Lovelace Hospital. Diagnoza była jednoznaczna - chłoniak złośliwy nieziarniczny (non-Hodgkin’s lymphoma) w 4 stadium, ostatnim stadium dającym się leczyć. Rak rozszerzył się na wątrobę, śledzionę, jedno płuco, żołądek i część klatki piersiowej! Prognoza była bardzo zła; powiedzieli nam, że nawet z chemioterapią ma w najlepszym przypadku 20% szans na przeżycie dwóch miesięcy. Ani jej ojciec ani ja nie powiedzieliśmy jej o tym.

Sama używałam oryginalny sok noni z Tahiti z dużą skutecznością, i wiedziałam, że jeżeli cokolwiek może jej pomóc to może to być tylko noni. Jednak Margie wierzyła tylko w medycynę tradycyjną i nie była otwarta na używanie naturalnego produktu. Ona wcześniej raz spróbowała noni raz i stała się bardzo chora więc wierzyła że ma na ten sok alergię. Oczywiście, nie wiedzieliśmy wtedy, że ona była tak zaatakowana przez nowotwór !
Margie zaczęła chemioterapię, ale lekarze nie byli pełni nadziei. Kiedy ona wróciła do domu w pierwszym tygodniu czerwca, była bardzo słaba i chora. Kontynuowałam zachęcanie jej by spróbowała sok noni. W końcu zrozumiała, że nie ma innego wyjścia i zgodziła się na “nonizę” jak to nazwała. Ponieważ sok poprzednio na nią nie zadziałał dobrze, zdecydowaliśmy się spróbować robić jej kompres na żołądek nad jej pępkiem by zobaczyć, czy to będzie dla jej organizmu lepszym sposobem na działanie soku. Jednak Margie miała głęboką bliznę od czasu usunięcia macicy. Myślałam że kładłam kompres na jej pępku, ale leżał na najgłębszej części blizny. Następnego dnia ogromna połać ropy zarysowała się w miejscu w którym był kompres ponieważ nacięcie nigdy jej się nie zagoiło. To było prawdopodobnie źródło jej gorączek, które teraz znikały.
Margie zaczęła tolerować sok po dwóch dniach więc zaczęliśmy dawać jej 1 uncję co 20 minut przez cały dzień (to było prawdopodobnie zbyt dużo, zbyt wcześnie, ale nie wiedzieliśmy o tym!). Kiedy ona była wypisana ze szpitala jej morfologia krwi wynosiła 1800 co było jeszcze całkiem niskie. Tamtego dnia wzięła ostatnią dawkę soku noni o 22.00. i zasnęła. O północy obudziła się i powiedziała nam że kości bolą ją tak bardzo, że myśli że zaraz umrze. Kiedy zawieźliśmy ją do szpitala, jej morfologia krwi wyniosła 7,800! Lekarze mówili że jej kości produkowały komórki krwi tak szybko, że bolały ją z powodu rozszerzania się! Zmniejszyliśmy jej w związku z tym dawkę noni do 8 uncji dziennie przez następny rok.
Podczas chemioterapii Margie zamiast tradycyjnie czuć się źle - czuła się coraz lepiej. Prawie nie miała mdłości. Nie traciła włosów. Stawała się coraz bardziej pozytywna i chciała być ponownie wśród ludzi. Poprzednio rzadko wychodziła z pokoju czy opuszczała łóżko; teraz prosiła ojca żeby przyszedł o 6.00 lub o 7.00 rano na kawę! Chroniczne zmęczenie i ból włókien mięśniowych łagodniały a poziom cukru miała w normie, podczas gdy kiedyś miewała 300-600. Zaczęła jeździć do miasta na zakupy, czego nie robiła wiele lat z powodu alergii.
W czerwcu, ponad rok od czasu gdy lekarze dawali Margie nikłe szanse na przeżycie, onkolog powiedział że jej rak zmniejszył się o 80 procent! Jej doktor był zdumiony taką poprawą jej stanu zdrowia. W lipcu zmniejszyła dawkę soku noni z Tahiti pijąc 4 uncje dziennie (byłam temu przeciwna), i dodatkowo piła napój proteinowy i witaminowo-mineralny. Jej nowy onkolog w Arkansas był zdziwiony, że nie miała żadnej chemoterapii od pięciu miesięcy a on nie znalazł niczego niewłaściwego z wyjątkiem anemii. Jednak on nie wykazywał żadnego zainteresowania sokiem noni. Pod koniec sierpnia zrobił tomografię komputerową i zauważył kilka guzków i szarych miejsc w żołądku, wątrobie i śledzionie. Myślał że rak może powrócić i zapisał ją na biopsję, więc natychmiast zachęciłam Margie aby wróciła do 8 uncji soku dziennie. Jej onkolog nie znalazł żadnych śladów raka podczas biopsji, tylko zabliźnione tkanki! On nie mógł być w 100% pewny że rak minął, ale byliśmy tym zachwyceni i pełni nadziei.
Stan Margie ciągle się poprawia. Pije nadal 8 uncji soku noni z Tahiti dziennie, co powinno zapewnić, że wszystkie ślady raka znikną ostatecznie. (Wiem że ważne jest picie takich wysokich dawek kiedy ma się do czynienia z poważnymi chorobami - nie można oczekiwać takich wyników przy normalnej dawce 1 uncji dziennie.)
Wiadomość którą chcę przekazać wszystkim chorym na raka jest następująca: Utrzymuj pozytywne nastawienie i wiedz że są alternatywy które pomagają ludziom z tą straszną chorobą. Codziennie pij sok noni z Tahiti!

AKTUALIZACJA 1 lipca 2000
Margie miała trzecią tomografię i biopsję po skończeniu chemoterapii, i jej doktor powiedział, ze nadal nie ma żadnych oznak raka!

AKTUALIZACJA 22 lipiec 2000
Margie zatelefonowała do mnie i powiedziała, że z powrotem jej krew pracuje doskonale a jej doktor spytał ją czy nadal pije ten sok. Odpowiedziała mu że tak a on ją spytał czy ona myśli że to jej pomogło. Jeszcze podczas poprzedniej wizyty jak tylko wchodziła do niego mówił - “Tylko proszę nic nie mówić dzisiaj o tym soku". Ostatnio zmniejszyła dawkę do 4 uncji dziennie.

AKTUALIZACJA 10 listopada, 2000
Margie dziś zatelefonowała z wiadomością że miała następną tomografię i doktor jej powiedział, że nie ma żadnego znaku chłoniaka! Powiedział że jest praktycznie zdrowa! Cudowna wiadomość dla rodziny i przyjaciół.

AKTUALIZACJA 13 lipca 2001
Margie miała następną tomografię i doktor powiedział, że nadal nie znalazł żadnego znaku czynnego chłoniaka. Mówił, że odkąd uwolniła się od raka trzy lata temu wątpi że może powrócić. Jednak ona nigdy nie przestanie pić soku.

--Nancy C., USA 22 luty 2002
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Support forum phpbb by phpBB Assistant
Theme xandblue created by spleen & Programosy modified v0.2 by warna

Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 15